Niech cię Pan błogosławi – Rok 2010

by bp Zbigniew Kiernikowski

Tak rozpoczyna się błogosławieństwo aaronowe. Bóg, za pośrednictwem Mojżesza, polecił, by Aaron i jego synowie, czyli ostatecznie w przyszłości wszyscy kapłani obrządku aaronowego tak błogosławili ludowi wybranemu:

 

Niech cię Pan błogosławi i strzeże.

Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą,

niech cię obdarzy swą łaską.

Niech zwróci ku tobie oblicze swoje

i niech cię obdarzy pokojem (Lb 6,24-26).

 

Trzeba zauważyć i podkreślić, że to błogosławieństwo jest podane przez samego Pana Boga, a więc jest to ostatecznie Jego błogosławieństwo. Wprost wyraża to końcowe stwierdzenie, które jest jednocześnie obietnicą: Tak będą wzywać imienia mojego nad Izraelitami, a Ja im będę błogosławił. Jest to niejako zobowiązanie się samego Boga, że gdy to błogosławieństwo będzie wypowiadane, to Pan Bóg będzie je realizował: Ja im będę błogosławił.

 

1. Bóg błogosławi – czyni dobrym

Wypowiadanie tego błogosławieństwa nie jest więc tyle proszeniem Pana Boga, ani nakładaniem na człowieka pewnego schematu, jaki powinien przyjąć i swoim wysiłkiem go realizować, lecz przede wszystkim czy nawet jedynie odwołaniem się do Słowa Pana Boga i do Jego obietnicy. Jest to wejście w krąg działania dobroci Boga. Jest to uczenie się przyjmowania działania Boga jako dobrego. Czytaj więcej…

Święta i Świętowanie

by bp Zbigniew Kiernikowski

Podczas ostatniej wieczornej audycji w naszym Katolickim Radio Podlasie (wtorek, 22 grudnia 2009)  zostałem zapytany przez jedną z uczestniczek, co widzę jako potrzebne, by dobrze przeżywać Święta Bożego Narodzenia. Odpowiedziałem wówczas krótko dając trzy wskazania:

1. pokora;

2. prawda;

3. gotowość służenia

 

Przedstawiam to tutaj ponownie uczestnikom naszego blogu.

Te moje wskazana dotyczą nie tylko Świąt Bożego Narodzenia, ale wszystkich świąt i wszelkiego świętowania, a właściwe to nawet wszystkich okoliczności, w których przeżywamy głębsze relacje z naszymi bliskimi.

Oczywiście nie są to wskazania w sensie absolutnym i  wyczerpującym wszystkie aspekty świętowania i przygotowania się do świętowania. Niemniej wydaje mi się, że są one bardzo uniwersalne. Wskazuję właśnie na te trzy aspekty tego przygotowania, jako poniekąd warunkujące wszystko. Jest to nie tyle sprawa przygotowania okoliczności i warunków świętowania, lecz raczej przyjęcia postawy, z jaką wchodzimy zarówno w przygotowanie świąt jak i w samo świętowanie.

1. Pokora

Pierwsze to wszystko, co da się zebrać pod właściwe rozumianym pojęciem pokory. Oznacza to, że wchodzę w świętowanie nie z pozycji kogoś, kto Mo swoje określone oczekiwania, wie co w święta musi się dla niego zdarzyć, jak inni powinni go potraktować. Takie czasem wprost roszczeniowe i pełne oczekiwań na własną miarę wejście w świętowanie, prowadzi bardzo często do niezadowolenia z tego, co święta, a także relacji z drugimi, dają i czym obdarowują. Czytaj więcej…

Jesteśmy już blisko Uroczystości Bożego Narodzenia. W 4 Niedzielę Adwentu roku C czytamy Ewangelię o nawiedzeniu Elżbiety przez Maryję. Jest to spotkanie dwóch Matek, które cieszą się darem życia. To spotkanie jest okazją, aby wypowiedzieć tę radość i wysławiać zmiłowanie Boga. Każda z tych dwóch Niewiast czyni to na swój sposób. Najpierw Elżbieta wypowie swoje błogosławieństwo a potem Maryja uwielbi Boga w swej pieśni Magnificat. Elżbieta kieruje swoje słowa błogosławieństwa do Maryi jako Matki, która poczęła przez wiarę Syna Bożego.

 

Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona
Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana
(Łk 1,42.45).

 

Elżbieta wypowiada błogosławieństwo, gdyż doświadczyła przy spotkaniu z Maryją swego macierzyństwa. Poruszyło się dzieciątko w jej łonie i została napełniona Duchem Świętym.

1. Duch Święty

Duch Święty napełnią Elżbietę i oto wydała okrzyk błogosławieństwa. Elżbieta nosiła już w sobie dar życia poczętego w starości i poczętego w konsekwencji cudownej ingerencji Pana Boga mimo niedowiarstwa Zachariasza. To życie w niej poczęte oczekiwało na moment ujawnienia się. Czytaj więcej…

Kontynuujemy dzisiaj (wtorek, 15 grudnia 2009) tematykę kapłaństwa. Ostatnio, podczas audycji trzy tygodnie temu, mówiliśmy dużo na temat relacji kapłaństwa hierarchicznie służebnego do kapłaństwa powszechnego. Dziś, jeśli będzie jeszcze takie zapotrzebowanie uczestników audycji, to podejmiemy jeszcze ten aspekt pojmowania kapłaństwa. Jeśli nie, to będziemy wgłębiać się bardziej w tajemnicę kapłaństwa Jezusa Chrystusa.

Zachęcam do wypowiedzi bądź bezpośrednio podczas audycji w KRP, bądź do komentarzy na tym blogu.

Dopisuję po audycji

Mówiliśmy o podstawowym aspekcie kapłaństwa, jakim jest  sprawianie pojednania. To właśnie stało się w Jezusie Chrystusie. On pojednał człowieka z Bogiem Ojcem w swoim ciele i dał moc tego jednania ludziom właśnie w kapłaństwie.  Zostaje to nam komunikowane najpierw w sakramencie Chrztu, gdy otrzymujemy udział w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa przeżywając sami pojednanie i stając się członkami wspólnoty, Ciała Chrystusa – ludu kapłańskiego. To dzięki tajemnicy paschalnej możemy żyć w komunii przebaczając sobie i niosąc cieżar jedni drugich.  Biorą na siebie – przynajmniej po części – konsekwencje grzechu drugiego człowieka i jego niedoskonałości.

Najmniejszą wspólnotą, w której to się dokonuje jest rodzina chrześcijańska jako Domowy Kościół.  To właśnie tutaj członkowie tej wspólnoty uczą się przeżywać siebie w składaniu daru z siebie.

Możemy mówić o trzech ołtarzach tego Domowego Kościoła. Są nimi: 1/ ołtarz intymnego pożycia małżonków (łoże małżeńskie); 2/ wspólny stół dla całej rodziny; 3/ ołtarz Eucharystii, z której czerpią moc życia w komunii i ze względu na którą  czynią wszystko we wspólnocie służąc sobie nawzajem i służąc także innym ludziom przez dawanie świadectwa komunii, która potrafi (ma moc) przeżywać  wszelkie kryzysy, oraz przez niesienie konkretnej pomocy innym i rzucanie światła na prawdę życia w ogóle.

Kapłaństwo zaś służebne, czy hierarchicznie służebne,  posługuje urzeczywistnianiu tej komunii i jedności wynikającej z chrztu tak, by całe Ciało było kapłańskie i – dając świadectwo jedności w świecie –  było znakiem zbawienia dla świata.

O kapłaństwie hierarchicznie służebnym będziemy mówić więcej podczas następnej audycji.

Bp ZbK

Co mamy czynić? (3. Ndz Adw C 2009)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Takie pytanie stawiali ludzie Janowi Chrzcicielowi, gdy zapowiadał przyjście Jezusa. Mówił bowiem do ludzi twarde słowa wzywające do nawrócenia: «Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc owoce godne nawrócenia; i nie próbujcie sobie mówić: „Abrahama mamy za ojca”, bo powiadam wam, że z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi. Już siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, będzie wycięte i w ogień wrzucone».

Wobec tego kategorycznego i radykalnego janowego wezwania ludzie pytali: Co mamy czynić? Na to pytanie stawiane przez ludzi różnych stanów i zawodów Jan dawał odpowiedzi, które jako ogólna dają się zebrać w tym poleceniu:

Kto ma dwie suknie, nich jedną da temu, który nie ma; a kto ma żywność niech podobnie czyni (Łk 3,11).

To była odpowiedź na pytania stawiane prze tłum. Ewangelista Łukasz przytacza jednak także pytania bardziej określonych grup społecznych, w szczególności tych, którzy mieli do czynienia z utrzymaniem porządku w społeczeństwie i utrzymaniu władzy.

1. Pytali celnicy, pytali żołnierze

Nauczycielu, co my mamy czynić? On im odpowiadał: «Nie pobierajcie nic więcej ponad to, ile wam wyznaczono». Żołnierzom zaś odpowiadał: «Nad nikim się nie znęcajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na swoim żołdzie». Odpowiedzi, jakie na pytania ludzi dawał Jan, były odpowiedziami sprawiedliwymi i słusznymi. Zdążały one do utrzymania właściwych relacji między ludźmi.

Zalecał bowiem, by ten, kto ma dobra w obfitości, dzielił się z tym, komu ich brakuje. Czytaj więcej…

Spróbujemy kontynuować rozpoczęty w ubiegły wtorek cykl: Mój temat w KRP.

Dziś Uroczystość Niepodanego Poczęcia Najświętsze Maryi Panny. Dzień, w którym wspominamy zaistnienie tego jedynego w swoim rodzaju cudu, jakim było stworzenie – już w czasie po grzechu człowieka – Człowieka bez grzechu. To w zamyśle Boga Maryja jako całkowicie oddana Bogu Służebnica została tak poczęta, by zmaza grzechu pierworodnego jej nie dotknęła. W ten sposób stała się Ona doskonałym narzędziem Boga w Jego zbawczym zamyśle wobec człowieka, który zgrzeszył.

Patrząc tak na Maryję możemy powiedzieć, że Ona, która nie potrzebowała chrztu, gdyż była poczęta bez grzechu, stała się tą, która towarzyszy całemu procesowi zbawienia, jaki spełnił Jezus Chrystus a także temu procesowi zbawienia, jaki dokonują się dzięki odkupieńczemu działu Chrystusa w każdym człowieku, który wierzy. Ona, uzdolniona do pełnego odpowiadania Bogu (jako Jego aktywny wobec Boga obraz, pozwalający na dokonanie się wszystkiego, co Bóg zechce i czym chce obdarzyć człowieka), staje przy nas, aby nas uczyć jak Bogu odpowiadać. W pewnym sensie – przenosząc na proces przygotowania do chrztu i przyjmowania chrztu – możemy powiedzieć, że Maryja jest naszą Matką przy naszym chrzcie, od chwili chrztu i we wszystkim, co przeżywamy mocą chrztu. To Ona, niepokalanie poczęta, wskazuje na to, co w nas, dotkniętych grzechem, powinno i może się stać. Możemy zostać uczynieni świętymi i nieskalanymi, tzn. nowymi ludźmi, którzy będą w stanie odpowiadać Bogu w swoim życiu.

Mam nadzieję, że będą głosy (komentarze) nawiązujące do dzisiejszej audycji na temat Chrztu oraz do dzisiejszej Uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny (może do mojej homilii z dzisiejszej liturgii lub do homilii innych kaznodziejów czy innych wypowiedzi związanych z dzisiejszą Uroczystością).

Bp ZbK

W drugą Niedzielę Adwentu roku C Kościół daje nam do czytanie Ewangelię wg św. Łukasza mówiącą o wystąpieniu Jana Chrzciciela i przytaczającą początkową część jego przepowiadania. Łukasz podaje kontekst historyczny tego wystąpienia: piętnasty rok rządów Tyberiusza Cezara za czasu najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza. Podaje też, co wówczas stało się z Janem, który głosił chrzest nawrócenia i wołał:

Głos wołającego na pustyni:
Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego
(Łk 3,4).

 Był to czas przygotowania. Do Jana zostało skierowane słowo Boże. Tekst oryginalny jest dość otwarty na różne interpretacje. Dosłownie mówi: stało się słowo w Janie. Przy czym termin oddany prze polski rzeczownik „słowo” to grecki rzeczownik „rhema” a nie „logos”, jaki występuje w Ewangelii wg św. Jana wskazując na Drugą osobę Trójcy Świętej. Termin „rhema” określa słowo, jako sformułowanie, jako wyrażoną prawdę czy nawet rzecz. Jan jest więc widziany jako pośrednik, jako ktoś, komu są powierzone do wygłoszenia określone treści czy dane do wykonania określone zadania bądź sprawy. On sam jednak nie jest Słowem (logos„). Jest on prekursorem Słowa, które od początku było w Bogu i stale jest, ale przed ludźmi dopiero się stanie w swoim czasie – stanie się jako ciało (zob. J 1,14).

1. Głos wołającego na pustyni

To słowo jest zaczerpnięte z Księgi Pocieszenia proroka Izajasza (40,3nn). Było to słowo wypowiedziane w kontekście powrotu z wygnania babilońskiego. Było to słowo pocieszenia i zachęty do powrotu do Ziemi Obiecanej, by tam na nowo przeżywać cuda obecności Boga i intymnego z Nim życia. Czytaj więcej…

Mój temat w KRP: Neokatechumenat (091201)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W nawiązaniu do rozmów i dyskusji na temat Neokatechumenatu, jakie miały miejsce w audycji wieczornej „Rozmowy o życiu” we wtorek 1 grudnia 2009 roku otwieram ten wpis i zapraszam do dalszych rozmów na ten temat.

 

(NB. Może to będzie taki cykl: Mój temat w KRP  w odniesiniu do różnych tematów, które poruszamy w cyklu „Rozmowy o życiu”).

 

Chodzi o rzeczowe rozmowy na ten temat (mam nadzieję, że będą także inne), który jest aktualny i wzbudza sporo kontrowersji szczególne z względu na brak zrozumienia i znajomości zarówno samej rzeczywistości Drogi jak i też naglącej potrzeby inicjacji chrześcijańskiej i w ogóle katechezy dorosłych oraz samej tożsamości Kościoła i misji tegoż Kościoła we współczesnym świecie.

Nie przedstawiam teraz i tutaj na nowo zasadniczych wiadomości na temat Drogi Neokatechumenalnej. Odsyłam natomiast m.in. do wpisów ze stycznia 2009 roku opublikowanych na tym blogu.

 

Umieszczam zaś świadectwo Księdza Stanisława Łucarza SJ, o którym m.in. była mowa podczas wspomnianej audycji w KRP. Swiadectwo jest umieszczone na portalu Opoka. Zapraszym do lektury i do dalszych rozmów.

Bp ZbK

 

Ksiądz w Neokatechumenacie

To było dla mnie wielkie odkrycie, że ludzie świeccy, żyjący w małżeństwach czy samotnie, potrafią tak przekonywująco i z takim duchem głosić Ewangelię. Ten odklerykalizowany sposób głoszenia Słowa urzekł mnie najbardziej i przekonał do wejścia na Drogę Neokatechumenalną. Świeccy bowiem mówili ciekawiej.

Do Neokatechumenatu zachęcili mnie i wprowadzili moi współbracia jezuici. Pierwszym z nich był o. Lech Rynkiewicz SJ (pracujący w Radiu Watykańskim), który jeszcze w czasach mojego nowicjatu, pod koniec lat siedemdziesiątych, nauczył nas, nowicjuszy, paru pieśni neokatechumenalnych, które wtedy bardzo mi przypadły do gustu. Drugim współbratem, którego wpływ okazał się decydujący, był o. Alfred Cholewiński SJ, profesor biblistyki (m.in. w Papieskim Instytucie Biblijnym w Rzymie), pierwszy Polak, który wszedł na Drogę Neokatechumanelną, a potem przeszczepił ją do Polski. Czytaj więcej…


css.php