W 5. Niedzielę Wielkanocną czytamy kolejny fragment Ewangelii wg św. Jana. Przed nasze oczy zostaje przytoczony obraz winnego krzewu i latorośli. Jezus przedstawia siebie pod obrazem winnego krzewu a ludzi – swoich uczniów pod obrazem latorośli. Boga Ojca przedstawia zaś jako tego, kto czuwa nad rozrostem krzewu zajmując się poszczególnymi latoroślami. Jest to piękny i wymowny obraz. Dający nam możliwość wnikania w poznawanie naszej egzystencji i naszego życia jako członków przynależących do tego szlachetnego pnia.

 

Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który go uprawia.

Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy.

Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami  (J 15,1-2.5).

 

Zdaje się, że w wypowiedzi Jezusa są ukazane jakby trzy możliwości czy trzy sposoby przeżywania relacji człowieka-ucznia Jezusa jako latorośli do samego Jezusa, jako winnego krzewu. Te różne sposoby relacji uzewnętrzniają się w przynoszeniu stosownego owocu.

1. Latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu

Pierwsza kategoria to latorośl, która jest związana z Jezusem, ale nie przynosi owocu. Możemy najpierw myśleć o tym, że owa latorośl nie przynosi żadnego owocu w ogóle. Można jednak dostrzec w tym sformułowaniu nie tylko ową sytuację braku jakiegokolwiek owocu, lecz także taką, która nie wykluczałaby przynoszenia jakiegoś owocu, ale byłby to owoc nie w Jezusie. A owocem w Jezusie Chrystusie nie są jakiekolwiek uczynki, lecz te o jakich Jezus mówi w Kazaniu na Górze (aż do miłości nieprzyjaciół – Mt 5,44) czy gdy mówi o tym, by miłość w jego uczniach była taką, jaką On nas umiłował (J 13,34) albo to wszystko, co św. Paweł określa jako owoc Ducha Jezusa Chrystusa (zob. np. Gal rozdz. 5 i 6 a także 1Kor 13). Czytaj więcej…


css.php