Nawrócenie (7) – przykład św. Pawła

by bp Zbigniew Kiernikowski

W najbliższą niedzielę obchodzimy Uroczystość św. Apostołów Piotra i Pawła. Tego dnia rozpoczyna się też rok poświęcony św. Pawłowi, Apostołowi Narodów. Można zaryzykować takie stwierdzenie, że tym, co najbardziej charakteryzuje tego Apostoła, jest fakt i sposób przeżywania przez niego swego nawrócenia. Tak się składa, że na to znamię tego świętego możemy spojrzeć w ramach naszego cyku o nawróceniu. Będzie to jednocześnie przyczynek wprowadzający w przeżywanie rozpoczynającego się Roku św. Pawła. Do tej postaci będziemy w tym roku częściej wracać.

Wydaje mi się, że dobry dostęp do właściwego poznania i rozumienia osoby św. Pawła oraz przeżywanej i głoszonej przez niego Ewangelii umożliwia nam pewien klucz. Jest nim właśnie pojęcie nawrócenia jako poznania i przyjęcia całkowitej i bezwarunkowej darmowości zbawienia, które obejmuje całego człowieka – i to w sposób bardzo radykalny. Dokonuje się to  na bazie przeżytego własnego fiaska w dziedzinie polegania na sobie co do możliwości wypełniania Prawa. Człowiek religijny bowiem, jakim był Szaweł przed nawróceniem, rozumie zazwyczaj wypełnianie Prawa przez siebie – chociaż nie bez jakiegoś uciekania się do pomocy Boga – jako jedyną możliwą droga służenia Bogu (czasem granicząca z wykluczaniem czy prześladowaniem innych). Tak było w życiu Szawła przed jego nawróceniem; tak było w życiu tylu jemu współczesnych uczonych w Piśmie i faryzeuszy; tak też bywa często w życiu wielu chrześcijan, mimo że przyjęli chrzest. Nie zawsze bowiem odkryli prawdę Ewanglii a często też nie dali się tej prawdzie odkryć, tzn zdemakować w sobie starego człowieka i wejść w nawrócenie.

Czytaj więcej…

Człowiek, gdy poznaje miłość Boga, zostaje uzdolniony, by iść za Jego wezwaniem i w ten sposób dalej Go poznawać. Wówczas także, wchodząc w głębię swego wnętrza, poznaje siebie jako stworzonego na obraz i podobieństwo Boga. Tym samym człowiek staje się świadkiem tego, czego Bóg w nim dokonuje. Nie dzieje się to bez napięcia i spotkania przeciwności ze strony otoczenia, ze strony świata. Myślenie i działanie ludzi świata jest bowiem inne, odmienne od tego, co jest w sercach ludzi słuchających Boga. Czytania najbliższej niedzieli (12 okresu zwykłego A – Jr 20,10-13; Rz 5,12-15; Mt 10,26-33) pozwalają nam bliżej wejrzeć w to, co dzieje się z człowiekiem i w człowieku, który usłyszał głos Boga i idzie za nim. Jest to kolejny etap spełniania się w człowieku dzieła jego nawrócenia, jako owocu poznanej Bożej miłości i jako doświadczenia przeciwności ze strony świata, ludzi tego świata.

Zaufanie w sytuacji przeciwności

Punkt wyjścia do tego rozważania mogą stanowić słowa proroka Jeremiasza: «Trwoga dokoła!» i słowa Jezusa: Nie bójcie się! Prorok doznaje prześladowania, gdyż obwieszcza ludziom Bożą prawdę. Oni zaś widzą wszystko inaczej. Mają inne propozycje życia. Inaczej rozumieją siebie i wydarzenia, jakie mają miejsce w ich życiu. Jest to sytuacja człowieka po grzechu – kiedy sięgnął po własne poznanie dobra i zła. Tak było za czasów Jeremiasza. Tak jest także dzisiaj. I tak będzie do końca świata.

To odmienne spojrzenie i nastawienie wyrażają słowa tych, którzy – mimo że zaprzyjaźnieni z prorokiem – wypatrują jego upadku i mówią:

Może on da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy swą pomstę na nim.

Przyjaźń ludzka trwa zazwyczaj tak długo, dopóki istnieje jakaś wspólnota interesu, celu, korzyści itp. Naturalnie nie tylko materialnej, ale i duchowej. Tzn. trwa tak długo, dopóki człowiek ze swego punktu widzenia widzi sens tej relacji. Gdy zaś widzi, że ona go niszczy, zaczynana się zazwyczaj z niej wycofywać. Nie ma bowiem mocy miłości tego, co przeciwne, nie ma miłości nieprzyjaciół (por. Mt 5,44). Czytaj więcej…

Nawrócenie (5) – odpowiedź na miłość

by bp Zbigniew Kiernikowski

W związku z czytaniem z Listu do Rzymian (5,6-11) przeznaczonym na 11 niedzielę zwyką (rok A), gdzie jest mowa o specyficznej miłości Boga w stosunku do człowieka, proponuję spojrzenie na tę miłość w kontekście potrzeby i możliwości nawrócenia człowieka. Sw. Paweł we wspomnianym fragmencie Listu mówi:

Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy jeszcze byli bezsilni…

Punktem wyjścia do przemiany życia człowieka nie jest jakaś zdolność czy moc człowieka, lecz działanie Boga wobec słabości człowieka. Nie znaczy to, że człowiek nie jest w stanie uczynić jakiegoś dobra czy spełnić jakiegoś czynu wyrażającego miłość. To jednak nie jest w stanie uzdrowić człowieka w jego wnętrzu i nie o to tutaj chodzi. Właśnie dlatego, że człowiek jest tutaj bezsilny, Jezus złożył swoje życie w ofierze i oddał je za tych, którzy – jak dalej mówi Paweł – byli grzesznikami, nieprzyjaciółmi Boga (zob. Rz 5,8-10). Bóg we Wcieleniu oddał się w ręce ludzi, aby mogli wyrazić swój stosunek do Boga, a oni z tego skorzystali. Można powiedzieć, myśmy skorzystali ze słabości Boga. Myśmy ją wykorzystali, a On dał się wykorzystać, bo to niejako należy do natury Jego miłości (zob. sformułowania Ojca Swiętego Benedykta XVI w encyklice Deus caritas est, punkty 10 i 12). W Jezusie Chrystusie uczyniliśmy z Bogiem to, co chcieliśmy. Jezus sam o tym mówi, najpierw w odniesieniu do Jana Chrzciciela: Eliasz już przyszedł, a nie poznali go i uczynili z nim to, co chcieli, a potem w odniesieniu do siebie: podobnie i Syn Człowieczy będzie od nich cierpiał (zob. Mt 17,12-13). Jezus po to przyszedł, aby tajemnica ludzkiego czynu i Bożego dzieła w Nim i na Nim się spełniła.

Czytaj więcej…

Nawrócenie (4) – przemiana

by bp Zbigniew Kiernikowski
Tak się składa, że  czytania z jutrzejszej niedzieli (Oz 6,3-6; Rz 4,18-25; Mt 9,9-13) pasują bardzo dobrze do tematu nawrócenia. W ramach kontynuacji tego wątku proponuję więc rozważanie do czytań z 10 niedzieli zwykłej (rok A).

Uwolnienie celnika

Jezus wychodząc z Kafarnaum, ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: «Pójdź za Mną». On wstał i poszedł za Nim.

Wyjście Mateusza z komory celnej i decyzja Abrahama o wyruszeniu z Ur Chaldejskiego to pewien schemat, który nam towarzyszy i powinien towarzyszyć w każdej sytuacji jako paradygmat (wzorzec) naszego życia. Wyjście z jakieś sytuacji, pozostawienie jej jest możliwe, jeśli się wierzy, że Ten, który powołuje ma moc spełnić to, co obiecuje. Jak mówi św. Paweł o relacji Abrahama do Boga: Uwierzył… i zostało mu poczytane za usprawiedliwienie. Swoje oparcie znalazł w Bogu.

Obraz komory celnej, jakkolwiek ją sobie wyobrażamy, możemy przenieść na życie każdego z nas. Jesteśmy także wielkimi celnikami: mamy swoje granice, dopuszczamy kogoś do naszego wnętrza, na nasz teren zawsze po pewnych pertraktacjach. Mogą być one bardzo różne: materialne i uczuciowe, poprawne i niepoprawne, delikatne i przewrotne czy gwałtowne. Jeśli mamy odwagę uznać, to dostrzegamy, jak układają się te relacje nasze z bliźnimi. Nie chodzi tutaj o zewnętrzny wymiar tych relacji, ale o nasze wewnętrzne nastawienie wobec kogoś czy czegoś na zewnątrz. Dlatego trzeba nam stale powoływania. Pan Jezus przechodzi i mówi: pójdź za mną, wyjdź stąd. Pójście za tym głosem jest to możliwe, jeśli wierzymy, że On ma moc spełnienia tego, co obiecuje, doprowadzenia do tego miejsca, dokąd powołuje (nie chodzi oczywiście tylko o powołanie specyficzne: kapłańskie czy do życia konsekrowanego). Czytaj więcej…


css.php