W 25 Niedzielę roku A czytamy przypowieść (Mt 18,15-16), którą Jezus wypowiada w kontekście bliskości zakończenia swojej misji na ziemi. Jest już w pobliżu Jerozolimy, gdzie wkrótce dokonają się ostatnie dni Jego życia. Tak oto pisze Ewangelista bezpośrednio po przytoczeniu rozważanej dziś przypowieści. „Mając udać się do Jerozolimy, Jezus wziął osobno Dwunastu i w drodze rzekł do nich: «Oto idziemy do Jerozolimy: tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie; a trzeciego dnia zmartwychwstanie» (Mt 20,17n).

Uczniowie tego nie rozumieją. Nie rozumie też tego matka dwóch spośród uczniów Jezusa – Jakuba i Jana i prosi dla niech o uprzywilejowane miejsca w królestwie Jezusa. Jezus w odpowiedzi powie, że nie wiedzą, o co proszą i zakomunikuje, że on będzie pił przygotowany dla Niego kielich. To wszystko wskazuje na zacieśniający się czas ziemskiej działalności Jezusa i bliskość Jego paschalnego Misterium.

W takim właśnie kontekście Jezus wypowiada przypowieść o robotnikach zatrudnionych przez gospodarza w winnicy o różnych porach dnia. Czyni to ze szczególnymi uwzględnieniem sytuacji tych, którzy zostali zatrudnieniu już w ostatniej godzinie dnia. To właśnie ich sytuacja oraz to, jak zostali potraktowani przez gospodarza winnicy, spowoduje wzburzenie i szemranie przeciwko gospodarzowi ze strony tych, którzy pracowali cały dzień. W odpowiedzi z ust gospodarza padną wówczas słowa skierowane do jednego z nich:  

Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy;
czy nie o denara umówiłeś się ze mną?
Weź, co twoje i odejdź!
Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie.
Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę?
Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?
(Mt 20,13nn).  

Ze słów gospodarza winnicy płynie jasne i zdecydowane przesłanie: Czynię wszystko sprawiedliwie zgodnie z umową, ale czynię także dobrze obdarowując ponad wszelką sprawiedliwość, bo jestem Panem i chcę okazać moją dobroć każdemu, szczególnie temu, który stanął niejako bez zasług i z pustymi rękami, bo go nikt wcześniej nie najął. Nie spotkał wcześniej Pana, który płaci sprawiedliwie stosownie do zasług, który umawia się z najemnikami. Spotkał natomiast niejako w ostatniej chwili swego dnia Pana, który daje obietnicę bez umowy tym, którzy uwierzą i wejdą poniekąd wbrew wszelkiej logice zapłaty. Z pierwszymi, tymi z wczesnego poranka, umówił się po denarze. Tym zaś zaproszonym podczas kilku kolejnych godzin powiedział:

1. Co będzie słuszne, dam wam  

Wieczorem, kiedy gospodarz polecił wypłacać po denarze ‑ począwszy od ostatnich – okazał jednym i drugim sprawiedliwość, zgodnie z umową albo zgodnie z przyjętą deklaracją, że przyjmą to, co słuszne. Czytaj więcej…

Przebaczyć? Ile razy? (24 Ndz A 2011)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W ubiegłą niedzielę czytaliśmy Słowo o upomnieniu braterskim i modlitwie uczniów, którzy wspólnie i w jedności zgodnie zwracają się do Boga. W 24 Niedzielę tego roku czytamy dalszy fragment Ewangelii wg św. Mateusza (Mt 18,15-20). Jesteśmy stale w tej części ewangelii wg św. Mateusza, w której Jezus przedstawia sprawy związane z życiem we wspólnocie swoich uczniów, czyli we wspólnocie chrześcijańskiej.

Jednym z bardzo ważnych problemów we wspólnocie, gdzie ludzi żyją blisko siebie, jest sprawa przebaczenia. Jest to zawsze sprawa trudna. Jej ostrość wychodzi szczególnie we wspólnocie, gdzie – jak słyszeliśmy we fragmencie czytanym w poprzednią niedzielę – bracia gromadzą się w imię Jezusa, by być jednością i by zgodnie zwracać się do Boga. Nie można tego czynić bez przebaczenia swemu bratu. Nie wystarczy też ogólne jakby jednorazowe przebaczenie. Kwestia jest w całej postawie człowieka – ucznia Jezusa. Zależy to od tego, czy ma tego samego ducha, co Jezus i chce podobnie jak Jezus, niejako być stałym znakiem przebaczenia.

Oto Piotr stawia Jezusowi pytanie, a Jezus na nie odpowiada i później komentuje swoją odpowiedź oraz ilustruje przypowieścią:  

«Panie, ile razy mam przebaczyć,
jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie?
Czy aż siedem razy?»
Jezus mu odrzekł:
«Nie mówię ci, że aż siedem razy,
lecz aż siedemdziesiąt siedem razy . . . »
  (Mt 18,21nn).  

W pytaniu Piotra można dostrzec jako tło ustawiczny niepokój człowieka, który chciałby mieć wszystko jakoś wyliczone, ustawione, zapewnione. Wiedzieć, że w swoim postępowaniu odpowiada przynajmniej w jakiejś mierze zaakceptowanym czy nałożonym normom. Przy tym niejednokrotnie wyraża zdziwienie, że aż takie jest wymaganie i tyle od niego się oczekuje. Trudniej jest natomiast przyjąć pełną prawdę zawartą w przesłaniu, jakie wynika z obecności Boga w życiu człowieka, co właśnie Jezus uobecniał i uobecnia.  

1. Czy można przebaczenie wyliczyć?

Sama natura przebaczenia, jakie przynosi Jezus i które jest manifestacją Bożego stosunku do człowieka, objawia, że jest to przebaczenie pełne, darmowe i nie dające się zaklasyfikować w rozliczeniach. Czytaj więcej…

Upomnienie braterskie (23 Ndz A 2011)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W 23 Niedzielę roku A czytamy dalszy fragment Ewangelii wg św. Mateusza (Mt 18,15-20). Fragment ten dotyczy upomnienia braterskiego i modlitwy uczniów, którzy wspólnie i w jedności zgodnie zwracają się do Boga. Nadto w tym fragmencie jest zawarte bardzo znamienne słowo wskazujące na odniesienie do rzeczywistości niebieskiej, czyli wiecznej tego, co uczniowie czynią w imię Jezusa tutaj na ziemi „Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.

To wszystko wskazuje jak wielką wagę Jezus przywiązuje do wspólnoty, która się zbiera w Jego imię i w której dokonuje się przemiana przez upomnienie braterskie. Z tym upomnieniem jednak nie jest wszystko takie proste i łatwe. Przyjrzyjmy się bliżej słowo m Jezusa:   

Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy.
Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata.
Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch,
żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa.
Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi!
A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik
(Mt 18, 15nn). 

Dostrzegamy tutaj trójstopniowość reakcji polecanej przez Jezusa. Punktem wyjścia jest fakt jakiegoś czynu, który daje się zakwalifikować jako grzech. Należy pamiętać, że w języku biblijnym grzech czy zgrzeszenie oznacza najpierw w sensie ogólnym niewłaściwą czynność, która jest pozbawiona właściwego celu. Jest to czynności, która w rzeczywistości mija się z celem, chociaż nosi pozory dobra czy sensowności. Jest to po prostu nietrafieni czyli wykonanie pewnej czynności czy aktu, który nie osiąga właściwego celu.  

1. Gdy brat zgrzeszy przeciwko tobie

Prawdopodobnie już na płaszczyźnie redakcyjnej Ewangelista a właściwie jeszcze bardziej kopiści przepisujący tekst ewangelijny mieli trudności. W niektórych kodeksach brak bowiem tego sprecyzowania „przeciwko tobie”. Może więc chodzi o grzech ogólnie, a nie przeciwko komuś konkretnemu. Czytaj więcej…

 W 22 Niedzielę roku A czytamy dalszą część Ewangelii wg św. Mateusza, która ukazuje tożsamość Jezusa oraz otwiera przed uczniami perspektywę wchodzenie w tę samą mentalność, jaka cechuje Jezusa, Mesjasza, Syna Bożego (Mt 16,21-27). Piotr wyznał, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym. Jezus go za to pochwalił, nazwał go błogosławionym i dał mu nowe imię i obietnicę związaną z rolą Kościoła.

Piotr i pozostali uczniowie muszą teraz wejść w poznanie tajemnicy, co to znaczy, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym. Po prostu Jezus przedstawia się uczniom w tej swej tożsamości i tej misji. Mówi więc wprost o sobie wskazując, że :   

musi iść do Jerozolimy
i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie;
że będzie zabity
i trzeciego dnia zmartwychwstanie
(Mt 16,21). 

Najpierw, po wyznaniu Piotra, Jezus polecił uczniom, że nie ujawniali publicznie, że On jest Mesjaszem. Natomiast im, jako uczniom, którzy już tę tajemnicę poznali i wyznali (Piotr mówił w imieniu wszystkich), zaczął przybliżać, że to znaczy być Mesjaszem, Wcielonym Synem Bożym. Inaczej mówiąc, jaka jest w ogóle Jego misja. Oznacza to ujawnienie prawdy, po co On stał się człowiekiem i kim jest w tym swoim człowieczeństwie. Pośrednio oznacza to też, do czego On powołał ich jako swoich uczniów.   

1. Piotr i jego sposób oceny działa mesjańskiego

Można by oczekiwać albo nawet należałoby oczekiwać, że po takim wyznaniu, jakie uczynił Piotr i po takiej pochwale, jaką otrzymał on od Jezusa, wyjawienie tego, co czeka Jezusa jako Mesjasza powinno wyzwolić entuzjazm w Piotrze i pozostałych uczniach. Oto jest Ten, którego rozpoznaliśmy i On zmierza do tego, by wypełnić swoją misję. My będziemy w tym brać udział. Stanie się to, co było zapowiedziane i na co oczekiwaliśmy. Oto dotknęło nas szczęście. Czytaj więcej…

Scena przedstawiona przez Ewangelię czytaną w 21 Niedzielę roku A miała miejsce pod Cezareą Filipową (Mt 16,13-20). Miejscowość ta jest położona na północy Izraela, u źródeł Jordanu. W czasach Jezusa był to teren zhellenizowany. Znajdowało się tam sanktuarium bożka Pan jako boga natury. Okolice nad górnym (początkowym) biegiem Jordanu są zresztą piękne. Wodospady i małe przełomy tej rzeki stwarzają bardzo oryginalną atmosferę. Woda powoduje, że wokół dominuje bujna roślinność o charakterze wprost tropikalnym. Nawet podczas upalnego lata wszystko tryska intensywną zielenią. W niewielkiej zaś odległości już susza i kamienne resztki starożytnych budowli.

Takie oto miejsce wybrał Jezus dla przeprowadzenia z uczniami jednego z ważniejszych dialogów. Jezus rozpoczął ten dialog najpierw ogólnie. Możemy nawet przypuszczać, że było to jakby bez większego akcentu. Mogło to wyglądać, jak pewne okolicznościowe zagadnięcie.  

«Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?»
Odpowiedzieli: «Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków».
Jezus zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?»
Odpowiedział Szymon Piotr:
«Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego».
Na to Jezus mu rzekł: «Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony . . . »
 Mt 16,13-17). 

Rozpoczęty ogólny dialog bardzo szybko się skonkretyzował. Dotyczył uczniów. Jezusowi nie chodziło bowiem o poznanie opinii, a więc co o Nim mówi i za kogo Go uważają. Jezus zmierzał do tego, aby w uczniach wzbudzić świadomość co do Jego tożsamości. Jeszcze  bardziej jednak o to, aby uczniowie odkryli i niejako zdeklarowali swoją relację do Niego.  

1. Kim jestem dla was ?

Chodzili z Jezusem już sporo czasu. Byli świadkami wielu cudów, jakich Jezus dokonał. Byli świadomi kontrowersji podnoszonych wokół Jego Osoby i Jego nauczania przez uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Byli świadomi obietnic, jakie otrzymali Patriarchowie, począwszy od Abrahama i jakie otrzymał Lud Wybrany przez Mojżesza i wszystkich Proroków. Czytaj więcej…

 W 20 Niedzielę roku A czytamy ewangelię o kobiecie kananejskiej, która podeszła do Jezusa prosząc o pomoc(Mt 15,21-28). Stało się to poza terytorium Izraela – w okolicach Tyru i Sydonu. Uczniowie, słysząc wołającą o pomoc kobietę i widząc, że Jezus na jej wołanie nie reaguje, odbierali ją jaką natrętną i prosili, by ją odprawił. Ta kobieta spotkała się więc z tym, co mogła odebrać nawet ze strony Jezusa jako obojętność czy brak zainteresowania z Jego strony jej życiową prośbą i z brakiem zrozumienia a nawet wprost z odrzuceniem ze strony otoczenia Jezusa. Ona jednak, mając świadomość, córka jest ciężko dręczona przez złego ducha i że nikt jej nie jest w stanie pomóc, nie zważała na te wszystkie przejawy braku zrozumienia jej sytuacji i wołała:     

«Panie, dopomóż mi!»
Jezus jednak odparł: «Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom».
A ona odrzekła: «Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów».
Wtedy Jezus jej odpowiedział: «O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz! »
(Mt 15,25-28).  

Zauważamy, że cały tenor czy cała dynamika zdarzenia w pierwszej fazie zmierzały do tego, aby prośba tej kobiety nie została uwzględniona. Była poganką. Jezus najpierw nie reagował na jej wołane o litość. Uczniowie domagali się jej oddalenia (tak zazwyczaj interpretujemy prośbę uczniów; chociaż nie można wykluczyć sensu: spraw to, o co ona prosi; czasownik grecki „apo-lyo” oznacza dosłownie: odwiązać, uwolnić, ale także może oznaczać odkupić i zbawić itp.). Wreszcie Jezus dał jej odpowiedź, która mogłaby ją pogrążyć w beznadziei. Ona jednak nie zrezygnowała. Nie poczuła się też dotknięta czy obrażona tą tak twardą i w pewnej mierze dyskwalifikującą wypowiedzią Jezusa o zabieraniu dzieciom chleba na rzecz psów. Zdawała sobie zapewne sprawę, że nie miała innego wyjścia jak rozgrywać wszystko do końca stawiając jakby na jedną kartę.   

1. Gotowość przyjęcia poniżenia

Nie patrzyła na siebie, na to, co nazwalibyśmy dobrą reputacją. Ona zaakceptowała swój stan i to, że nie miała prawa do skorzystania z pomocy ze strony Jezusa. Nie zrezygnowała jednak z dalszego proszenia mimo wszystko a nawet jakby wbrew wszystkiemu. Czytaj więcej…

Uratowany przewodnik (19 Ndz A 2011)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Gdy słucham Ewangelii przewidzianej na 19 Niedzielę roku A (Mt 14,22-33), która opowiada o przyjściu Jezusa do uczniów podczas przeprawiania się łodzią na drugi brzeg, przychodzi na myśl wiele wątków. Zresztą tak jest zazwyczaj przy rozważaniu każdego opowiadania ewangelijnego. Dziś chcę zwrócić uwagę na jeden – być może wcale nie centralny – tego opowiadania. Niemniej jednak bardzo ważny. Chodzi o wątek Piotra. O jego osobę i jego reakcje. O naukę, jaka może wynikać dla nas, gdy przyglądamy się temu człowiekowi, któremu ostatecznie została zlecona władza nad łodzią Kościoła.

Znamienny jest dialog między Jezusem i Piotrem podczas owego wydarzenia o czwartej straży, czyli nad ranem, na jeziorze. Przytaczam same słowa tego dialogu, który rozpoczyna się od słów Jezusa skierowanych do wszystkich uczniów będących w łodzi. Jednakże inicjatywę podejmuje Piotr: 

«Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!»
«Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!»
«Przyjdź!»
«Panie, ratuj mnie!»
«Czemu zwątpiłeś, małej wiary?»
 Mt 14,27-31). 

Cała scena kończy się wyznaniem wszystkich uczniów, którzy upadli przed Jezusem mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym». Zostawiamy pozostałych uczniów a przyjrzymy się osobie Piotra. 

1. Człowiek z inicjatywą

Z przytoczonej dzisiaj sceny, ale z całości obrazu Piotra, jaki wydobywamy z Ewangelii, zarysowuje się postać człowieka przedsiębiorczego i pewnego siebie. Niektóre z badań nad warunkami i stylem życia, jakie mogły być w pierwszym wieku nad Jeziorem Galilejskim, prowadzą do wniosków, że Piotr był na czele przedsiębiorstwa rybackiego. Przez Kafarnaum przechodziła Via Maris. Był to szlak handlowy.Wykopaliska wskazują, że mogły tam być stoiska handlowe na kilkusetmetrowej przestrzeni.  Czytaj więcej…

Ewangelia 18 Niedzieli roku A opowiada o pierwszym rozmnożeniu chleba (Mt 14,13-21). Miało ono miejsce na zachodnim brzegu Jeziora Galilejskiego. Drugie rozmnożenie, o którym mówią tylko Mt i Mk, miało natomiast miejsce najprawdopodobniej na północno wschodnim wybrzeżu. Opowiadanie o pierwszym rozmnożeniu ma odniesienia do sytuacji Izraela, czyli dwunastu pokoleń – dwanaście koszów ułomków, podczas gdy drugie jest widziane jako odniesione do sytuacji pogan – siedem koszów ułomków (Mt 15,37; Mk 8,8).

Okoliczności, w jakich dokonuje się rozmnożenie chleba, są związane ze słuchaniem nauczania Jezusa i z Jego odruchem litości wobec tłumów, które Go szukały, za Nim szły i oczekiwały od Niego uzdrowień. Wobec nadchodzącego wieczoru powstawała kwestia rozpuszczenia tłumów – tak to widzieli uczniowie. Jezus im odpowiedział:. 

«Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść!»
Odpowiedzieli Mu:
«Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb».
On rzekł: «Przynieście Mi je tutaj! »
Mt 14,16-18). 

Każdy cud dokonany prze Jezusa ma oprócz swego historycznego wymiaru także znaczenie ponadczasowe. Ten pierwszy wymiar to wydarzenie, które stało się i którego świadkami i beneficjentami byli ówcześni ludzi: uczniowie i tłumy. Drugi wymiar to znaczenie, które odnosi się do wszystkich czytających i słuchających opowiadania o tamtych wydarzeniach. Wydarzenia dokonane przez Jezusa mają znaczenie zawsze aktualne wobec wszystkich, którzy słuchają Jego słowa.  

1. Pięć chlebów i dwie ryby

Ewangelista zaznacza, że miejsce, gdzie się znajdowali było pustkowiem. Zapewne nie była to pustynia. Niemniej jednak było to miejsce, na którym nie było możliwe uzyskanie pożywienia. Nie można w tym nie widzieć aluzji do sytuacji na pustyni, gdy lud nie miał nic do jedzenia i gdy otrzymał w sposób cudowny mannę. Wtedy to lud doświadczył, że nie samym chlebem żyje człowiek, ale tym wszystkim, co pochodzi z ust Bożych (Pwt 8,3). Znaczenie tego jest takie, że człowiek nie może utrzymać swego życia dzięki swojemu wysiłkowi, a więc zapracowanemu pożywieniu, lecz potrzebuje daru łaski Boga. Czytaj więcej…

W 17 Niedzielę roku A jest nam dane słuchać ostatnich przypowieści Jezusa z tak zwanej mowy o Królestwie Niebieskim stanowiącej centralną część Ewangelii wg św. Mateusza (13,44-52). Pamiętamy, że prawie cały 13 rozdział jest skomponowany z przypowieści ukazujących istotę królestwa niebieskiego. Rozpoczyna się od przypowieści o siewcy, następnie przedstawia przypowieść o kąkolu i o ziarnie gorczycy, dalej o zaczynie. Niektóre przypowieści Jezus sam wyjaśnia uczniom.

Całą tę mowę zamykają trzy przypowieści, które czytamy właśnie w tę niedzielę: o skarbie ukrytym w roli, o perle i o sieci. Centralnym przesłaniem dwóch pierwszych jest motyw podjęcia decyzji „nabycia” królestwa za cenę „wszystkiego”, co jest w posiadaniu. Trzecia zaś przypowieść odnosi się do czasów ostatecznych, kiedy nastąpi weryfikacja sprawiedliwości typowej dla królestwa – na podobieństwo przebrania wyłowionych z morza ryb: dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili.  

Królestwo niebieskie podobne jest do kupca, poszukującego pięknych pereł.
Gdy znalazł jedną drogocenną perłę,
poszedł, sprzedał wszystko, co miał,
i kupił ją
(Mt 13,45n).  

Spróbujmy wejrzeć bliżej w te przypowieści. Wydobywamy z nich tylko pewne elementy. Bogactwo treści wynikających z przypowieści jest wielkie i odkrywa się je w zastosowaniu do siebie, do własnych sytuacji życiowych, w których ktoś cię znajduje, gdy do niego dociera Słowo. To jest właśnie owo sianie i przyjmowanie Słowa. W rozważanych trzech przypowieściach najpierw jest mowa o czynności człowieka.

1. Czynność człowieka i darmowy skarb

Królestwo niebieskie to skarb. Jest to „dobro” niezależne od człowieka, które jest ukryte. Skarb ukryty w roli. Kto go dostrzegł, zdaje sobie sprawę, że nie ma do niego prawa. Rola nie jest jego. Tak można powiedzieć o wszystkim, co jest wokół człowieka. Nawet jego życie nie jest jego: Moje życie nie jest moje. Czytaj więcej…

Ewangelia 16 Niedzieli roku A niesie ze sobą przesłanie, które niezbyt odpowiada naszemu ludzkiemu odczuciu gospodarności i porządku. Poniekąd jest pewnym skandalem. Właściwie to, do czego Jezus prowadzi jest w oczach ludzkich wielkim znakiem zapytania: Dlaczego?

Dlaczego zło? Dlaczego przyzwalać, żeby ono było obok dobra, które – jak zazwyczaj jesteśmy przekonani – z tak pieczołowitości i starannością czynimy lub przynajmniej do tego zmierzamy i tego chcemy oraz oczekujemy. Chcemy widzieć dobro. Chcemy doświadczać skutków tego, co widzimy i czynimy jako dobro. Jesteśmy gotowi, a czasem nie tylko gotowi, lecz to czynimy, by usuwać spośród nas, spośród naszych relacji to, co my – wg naszego odczucia, przekonania itp. – uważamy za złe czy odbieramy jako zło.

Na słowa sług, którzy widzieli skutki czynu złego człowieka, który w dobry zasiew wsiał złe ziarno, i chcieli powyrywać chwast (kąkol), gospodarz odpowiedział w sposób zaskakujący:   

Nie, byście zbierając chwast nie wyrwali razem z nim i pszenicy.
Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa;
a w czasie żniwa powiem żeńcom:
Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie;
pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza
(Mt 13,29n). 

Odpowiedź gospodarza jest odpowiedzią człowieka, który patrzy na całą rzeczywistość swego pola nie tyle w kluczu chwilowej czy bezpośredniej korzyści, lecz jako ktoś, kto ma władzę nad wszystkim i ma tę władzę jako ostateczną, czyli do końca.   

1. Długomyślność i władza gospodarza

Nikt inny nie ma takiej władzy nad tym, co zasiał, jak on. Nawet ten nieprzyjazny człowiek, który „wsiał” złe ziarno zapewne z myślą, aby zło wzrastało, aby zło przeszkadzało dobru, nie stanowi dla gospodarza przeszkody, by gospodarz osiągnął swój ostateczny cel: mianowicie zebranie zła na spalenie i zgromadzenie pszenicy we właściwym śpichlerzu. Czytaj więcej…

« Poprzednia stronaNastępna strona »

css.php