Dziękuję Wszystkim, którzy z wiarą oraz poczuciem chrześcijańskiej godności i odpowiedzialności reagują na wiadomość o wydarzeniu profanacyjnym w odniesieniu do Najświętszego Sakramentu i miejsca kultu, jakie wydarzyło się dzisiejszej nocy (16/17 marca 2018) w kościele pw. św. Maksymiliana Marii Kolbego w Szklarskiej Porębie.

Dla nas wierzących jest to bolesna sprawa, do której musimy podchodzić z wiarą i gotowością brania na siebie konsekwencji tego wszystkiego, czym jest niezrozumienie i odrzucenie, jakie też przeżywał za czasów swoich ziemskich dni sam nasz Zbawiciel Jezus. On jest Bogiem i Panem. My uczestniczymy w tym Jego zbawczym Misterium z wiarą i pokorą oraz w gotowości ekspiacji. Jego Miłości do człowieka nic nie może zniszczyć. Ona jest owocna w każdym, kto pozwala się prowadzić Ewangelii i się nawraca, by być przenikniętym tym samym Duchem, który za dni ziemskich był w Jezusie Chrystusie (zob. Flp 2,5-11).

Przytaczam tutaj mój list podpisany dziś rano.

 

Legnica, 17 marca 2018 roku

Czcigodni Kapłani Diecezji Legnickiej,

Osoby Życia Konsekrowanego,

Umiłowani Diecezjanie, Siostry i Bracia!

 

Dzielę się z Wami bardzo bolesną i smutną wiadomością. Otóż w nocy z 16 na 17 marca dokonano włamania do kościoła parafialnego św. Maksymiliana Mari Kolbego w Szklarskiej Porębie, gdzie dokonano profanacji Najświętszego Sakramentu.

Sprawczynią okazała się kobieta, która weszła do wnętrza świątyni przez małe okienko. Dostała się do tabernakulum, z którego wyjęła Najświętszy Sakrament, który w części podpaliła. Ten haniebny czyn nosi znamiona zamierzonej profanacji, choć intencje sprawczyni nie są jeszcze znane. Dlatego budzi to ogromny niepokój i smutek.

Dzięki zamontowanemu w kościele monitoringowi udało się zauważyć przebywającą we wnętrzu osobę. Natychmiast powiadomiona została policja i straż pożarna. Dzięki szybkiej interwencji służb nie doszło do znacznych zniszczeń, a sprawczyni została ujęta.

Jako Biskup Legnicki przyjąłem tę wiadomość z wielkim bólem. Pragnę także wyrazić słowa współczucia Księdzu Proboszczowi i całej tamtejszej wspólnocie parafialnej, ponieważ dla nas, wierzących, Eucharystia jest największą świętością. W Niej sam Chrystus jest obecny, ofiaruje się za nas oraz jest spożywany. W Eucharystii dokonuje się ustawicznie działo naszego zbawienia, jest ona szczytem i źródłem chrześcijańskiego życia.

Jest moim obowiązkiem jest przypomnieć w tym miejscu, że każdy kto postacie konsekrowane porzuca albo w celu świętokradczym zabiera lub przechowuje, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa, zarezerwowanej Stolicy Apostolskiej (kan. 1367 KPK). Sprawca takiego przestępstwa zostaje wyłączony z Kościoła, a rozgrzeszenie jest zarezerwowane Ojcu Świętemu.

Za grzech profanacji, poniżenia Bożej miłości, winniśmy Bogu wynagradzać. Zarządzam, zatem, aby sprofanowany kościół św. Maksymiliana w Szklarskiej Porębie został zamknięty. Dopiero w niedzielę 18 marca o godz. 900 będzie tam sprawowany obrzęd publicznego przebłagania, po którym zostanie przywrócony kult i będzie można sprawować Eucharystię z udziałem całej Wspólnoty parafialnej. Natomiast dla całej Diecezji zarządzam, aby najbliższa niedziela – V Wielkiego Postu (18 marca) była dniem ekspiacji i wynagrodzenia za dokonaną haniebną profanację. Po każdej Mszy świętej, należy wystawić Najświętszy Sakrament i odśpiewać suplikacje.

Ufam, że Bóg, który tak umiłował świat, że Syna swego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne (J3,16), okaże miłosierdzie nam, a zwłaszcza sprawczyni tego haniebnego czynu. Niech Jezus obecny w Eucharystii będzie uwielbiony.

+ Zbigniew Kiernikowski
biskup legnicki

Święto Chleba – Jawor (160828)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W dzisiejszą niedzielę, a jest to 22 w roku C, byłem na „Święcie Chleba i Piernika” w Jaworze. Eucharystia była w kościele parafialnym pw. św. Marcina. W homilii połączyłem motyw chleba z motywem miejsca. Dzielę się tutaj kilkoma myślami.

O miejscu, a raczej o zajmowaniu właściwego miejsca słyszymy z ust Jezusa w czytanej dzisiaj Ewangelii. Nie możemy tego zacieśnić tylko do pierwszego czy ostatniego miejsca w sensie „materialnym” czyli topograficznym. Chodzi o wnętrze człowieka, o jego ducha.

W myśli biblijnej i judaistycznej pojęcie miejsca jest związane z Bogiem. Bóg jest „miejscem” życia. Miejsce to jakby imię Boga. Przez Rabinów też Bóg bywa nazwany „Miejscem” (Ha-Makom). Bóg jest pojmowany więc jako Miejsce świata. Tego świata, który całkowicie należy do Niego. Ten świat jednak Boga nie obejmuje i nie jest Jego miejscem (zob. Gen Rabba 68,49).

Dla chrześcijan pojęcie miejsca w odniesieniu do Boga uzyskało swój pełny i jakżeż wymowny sens we Wcieleniu. Jezus stał się tym Miejscem obecności i działania Boga. On, dla którego nie było miejsca, który spotkał się z odrzuceniem (Łk 2,7; J 1,10n). On też o sobie powiedział, że nie miał miejsca, gdzie mógłby głowę skłonić (Mt 8,20).

Ten wcielony Syn Boży jako Syn Człowieczy zamknął całą swoją tajemnicę życia i działania i zostawią ją nam ludziom jako Tajemnicę Obecności (także w wyżej wspomnianym znaczeniu „Miejsca”) i swego Działania w Chlebie oskiego Eucharystycznym. To o chlebie, nad którym była wspominana (i uobecniana) tajemnica wyjście z niewoli egipskiej czyli Pascha, Jezus powiedział: „to jest Ciało moje”. Tym samym zamknął się w tym „chlebowym miejscu”, które dał do spożywania. Jest to miejsce, które traci siebie (daje się strawić), by przyjmujący i spożywający mieli życie. By mieli życie wieczne. Kto spożywa ten Chleb, ma życie wieczne (J 6,50-58)

W ten sposób Jezus stał się tym „ostatnim” i „straconym dla siebie” miejscem, aby ci, którzy Go spożywają, mogli otrzymać właściwe miejsce. Czytaj więcej…

W sobotę, 23 października 2010 roku odbyłem spotkanie z Rodzicami Dzieci przygotowujących się do I Komunii świętej z terenu parafii siedleckich.

Poruszonych zostało kilka tematów. Tematyka dotyczyła najpierw przeżywania relacji na płaszczyźnie osobistej, rodzinnej i wspólnoty szerszej jak np. parafialna czy  ogólnokościelna a nawet społeczna.

Następnie mówiliśmy o Eucharystii jako pokarmie, w którym spożywamy Ciało i Krew Naszego Pana Jezusa Chrystusa, by być utrzymanym w życiu, w którym dokonuje się umieranie i zmartwychwstawanie. Jest to bardzo ważny aspekt – specyficzy dla pokarmu, który nas przemienia.

 Wreszcie mówiliśmy o wspólnocie, która buduje się dzięki spożywaniu Eucharystii – wspólnota rodzinna i parafialna.

Ten wpis może posłużyć dalszej wymianie zdań, stawianiu pytań i ewentualnych sugestii, które mogą pomóc w przeżywaniu Eucharystii przez nas dorosłych oraz mogą pomóc nam wprowadzać w tę Tajemnicę nasze dzieci. 

Tekst konferencji będzie podany  przez Redakcję KRP – być może jutro.

Podałem też , jako tekst do przeczytania i materiał do refleksji fragment mojej książki o mówiący i Eucharystii w życiu Małżeństwa i Rodziny chrześcijańskiej. Przytaczam go tutaj.

Eucharystia i małżeństwo

Małżeństwo chrześcijańskie to sakrament jedności w służbie życia. Także rodzina chrześcijańska jako owoc małżeństwa to szczególny wyraz tego sakramentu jedności, przymierza, w którym dwoje różnych zawierzając siebie Bogu i opierając się na Jego wierności, ślubują sobie jedność i wierność. Czytaj więcej…

Pokarm, który nie ginie (4)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Moc życia na «straconym» terenie

Wejście w tego rodzaju dynamikę i korzystanie z niej w Eucharystii oznacza spożywanie pokarmu, który nie ginie i który trwa na wieki, to znaczy tak długo jak trwa ten eon (czas), jak długo istnieje potrzeba zbawiania ludzi: bliźnich, braci. Jest to pokarm, który nie ginie, lecz zbawia; nie ginie, lecz ratuje przed ginięciem, bo uzdalnia do przeżywania tracenia i to aż do końca – na wieki, gdyż wprowadza w związek i jedność z Tym, który trwa na wieki. Spożywanie tego pokarmu jest korzystaniem ze zbawienia i przekazywaniem zbawienia. Ten pokarm nie ginie, ponieważ ma w sobie składnik, który już przeszedł przez próbę ginięcia, wydania; nie ginie dlatego, że ma w sobie moc akceptacji tracenia siebie, zgody na bycie wydanym dla i za drugiego, i spożytym przez drugiego. To wszystko dzieje się mocą Boga Ojca, bo jest to dar z nieba i dla objawiania życia wiecznego, ale nie oderwanego – jako jakieś dobro do zdobycia i do zakonserwowania dla siebie – lecz polegającego na stałym wydawaniu siebie. Tutaj jest właśnie moc i sens działania także człowieka, który uwierzył. Jest to manifestacja życia Boga i życia od Boga.

Substancja tego pokarmu zawiera się w akceptacji tracenia oraz mocy życia na straconym terenie, dzięki otrzymywaniu życia od Ojca i na miarę tego, jak ten dar jest przyjęty. Ten, kto wydaje siebie i nie żyje dla siebie, nie rozgląda się za pozytywnym bilansem dla budowania siebie, podobnie jak Chrystus, który ofiarował swoje życie za grzeszników, czyli ostatecznie za swoich przeciwników. Tak dalece, i do tego stopnia, wydał się za nich, że mógł ich nazwać swoimi przyjaciółmi, mimo iż wiedział, że się rozproszą i wyprą się Go. Wiedział jednak i to, że powrócą do Niego, dlatego, że On pierwszy do nich powróci (zob. J 21,1-19). On stracił siebie dla nich, aby oni mogli być przy Nim. To wszystko uczynił, aby mogli doświadczyć darmowości życia od Ojca i być świadkami tej darmowości wobec innych (zob. J 12,32; 19,37).

 Bp ZbK

Pokarm, który nie ginie (3)

by bp Zbigniew Kiernikowski
W podanej w poprzednim odcinku obrazowej refleksji nt. rynku świata (targowisku świata), został przekazny tylko pierwszy element, mianowicie to, co oferuje świat (stoiska świata). Na tym rynku pojawiło się jednak inne stoisko, które nie pochodzi ze świata, ale jest w świecie. O nim teraz będziemy mówić.

Co można kupić bez płacenia?

Na tym rynku świata jest jednak także inne stoisko, gdzie nie ma tłoku, gdzie nie ma nikogo z zachowaniami opisanymi wcześniej; stoisko, do którego jest szeroki dostęp, gdzie nie ma krzykliwych reklam, zachęt czy ofert. Tutaj sprzedaje się i nabywa za darmo (por. Iz 55,1nn) drogocenny dar: moc tracenia i umierania, władzę bycia poddanym, zdolność przebaczania, moc życia w poddaniu i upokorzeniu, sprawiedliwość przyjmującą niesprawiedliwość, odnajdywanie życia w kontekście umierania i w jego doświadczeniu.

Naturalnie nie chodzi tu o tracenie dla samego tracenia i umieranie dla samego umierania, podobnie jeśli chodzi o upokorzenie, niesprawiedliwość, lecz proponuje się tu moc wchodzenia na teren tych rzeczywistości i stawania wobec nich. Te rzeczywistości bowiem w świecie i w życiu każdego człowieka istnieją i zawsze będą istnieć. Tutaj można otrzymać światło, jak w nie wejść, aby nie być całe życie niewolnikiem konieczności uciekania przed nimi, albo niewolnikiem złudzenia, że ich nie ma czy nie powinno być. Tutaj daje się tę moc i ten pokarm za darmo, jako sakrament, czyli skuteczny znak, który sprawia to, co oznacza: daje wolność wobec tych wszystkich aspektów ludzkiej rzeczywistości. Czytaj więcej…

Pokarm, który nie ginie (2)

by bp Zbigniew Kiernikowski
Oferty na «rynku świata»

Dla wyrażenia różnicy zachodzącej między pokarmem, jakim jest Eucharystia, a wszystkimi innymi, w których człowiek szuka zaspokojenia, posłużmy się następującym obrazem. Wyobraźmy sobie rynek świata z wieloma stoiskami i różnorodnymi ofertami tego wszystkiego, co zdaje się zaspokajać potrzeby, wymagania i pragnienia człowieka. Widzimy na tym rynku zbiegowiska, grupy ludzi przy różnych stoiskach. Można nawet zauważyć nie tylko zbieganie się i ustawianie w kolejce, ale także wszelkiego rodzaju rywalizację, konkurencję, licytację. Każdy bowiem chce uzyskać to, czego potrzebuje i zdobyć to, czego pragnie. Stosownie do sytuacji jest gotów płacić nawet wielką cenę i poświęcać się, by zdobyć odpowiednie miejsce i pozycję dla osiągnięcia własnego celu. Czyni to czasem kosztem wielu wyrzeczeń i poświęceń ze względu na to, co jawi mu się jako możliwy środek do wypełnienia, do realizacji swego życia. Są długie kolejki przed stoiskami, gdzie można otrzymać coś dla zdrowia, dla zdobycia kariery, sukcesu, gdzie można zaspokoić uczucia i pragnienia, przeżyć chwile emocji i szczęścia, itp.

W oczekiwaniu na uzyskanie odpowiedniej „zdobyczy”, w tych kolejkach zdarzają się przepychanki, oszustwa, fałszywe promocje i poparcia, niesprawiedliwości, gwałty, przewroty i rewolucje. Człowiek chce być obsłużony w swoich zapotrzebowaniach i jest gotów płacić za to swoistą cenę. Przy tej okazji chce zabłysnąć, zwrócić uwagę, coś znaczyć, być kimś, komu należy się uznanie i chwała. Oprócz stojących bezpośrednio za interesem, znajdą się także osoby, które – niejednokrotnie wiedząc, że nie zdołają zdobyć jakiejś szczególnej pozycji drogą podobną do drogi innych – uciekną się do postaw klowna czy dziwaka, albo nawet nabieracza czy przestępcy.

Tak funkcjonuje świat, rynek świata. Zdarza się, i to nierzadko, że tej logice i tym mechanizmom ulegają chrześcijanie, którzy dają się w nie wciągnąć i od nich uzależnić.

Bp ZbK

Pokarm, który nie ginie (1)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W przedzień Uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa (Bożego Ciała) proponuję rozważanie tej tajemnicy – znowu w kilku „odcinkach”.
Zatrzymamy się nad szczególnym aspektem Eucharystii, rozważając fragment Ewangelii według św. Jana (J 6,22-71), tak zwaną mowę eucharystyczną, którą Jezus wygłosił w Kafarnaum. Mając na uwadze całą tę mowę Jezusa skoncentrujemy się głównie na wierszu 27:

Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec.

Trzeba zwrócić uwagę na bardzo znamienny rys, obecny w wydarzeniu opisanym w tym fragmencie Ewangelii św. Jana. Ludzie – także ci, którzy szukają Jezusa – nie rozumieją właściwego sensu obecności Jezusa i Jego działania. Nie pojmują właściwego znaczenia cudów-znaków. Nie uchwycą też znaczenia Jego mowy i, w znacznej większości, odejdą od Jezusa (zob. J 6,66). Dzieje się tak, ponieważ chcieli być nasyceni według swego pożądania: stosownie do swoich bieżących oczekiwań, indywidualnych potrzeb i dążeń wynikających z ich koncepcji życiowych. Tymczasem pokarm, jaki daje Jezus, jest pokarmem specyficznym, nie służy bowiem zaspokajaniu w sposób naturalny powierzchownych potrzeb (zachcianek) człowieka, czy też tylko jego głodu fizycznego.

Prawdziwy głód człowieka

Człowiek z powodu grzechu jest zwichnięty w swojej naturze i skażony potrzebą afirmacji swojego bycia jak Bóg na własną rękę (zob. Rdz 3,5-6). Czuje w sobie głód i potrzebę nasycenia; czuje potrzebę pokarmu, który by go utwierdzał w tego rodzaju egzystencji. Szuka wszystkiego, co mogłoby go nasycić w utwierdzaniu samego siebie, w jego stanie, który co najwyżej chce poprawić, żeby teraz było mu lepiej. Dotyczy to wymiaru egzystencji w sensie fizycznym i psychicznym, ale i dziedziny duchowej, religijnej. Człowiek zmierza do tego, by osiągać stan pewnego fizycznego i psychicznego komfortu, pewnej niezależności i sytości. Czuje potrzebę właśnie takiego bezpośredniego zaspokojenia siebie. Ponieważ jednak ostatecznie nie jest stworzeniem, które może nasycić samo siebie, nie osiąga pokoju, do którego dąży, i pełni, dla jakiej został stworzony, za którą stale tęskni. Czytaj więcej…


css.php